Błąkałam się po domu bez celu. W moich myślach
ciągle siedziało wydarzenie z rana. Chłopak, który tak spontanicznie mnie
przytulił nie dawał mi spokoju. Czułam się jakbym zdradziła Caderyna.
Pozwoliłam żeby obcy chłopak, który na dodatek był przestępcą, dotknął mnie w
taki sposób. W mojej Strefie tylko małżonkowie mogli się dotykać. To co ja
robiłam z Caderynem było po prostu nielegalne.
Wyszłam z domu żeby się przewietrzyć. Mama już
dawno temu się obudziła. Powiedziałam jej, to co kazał mi powiedzieć Nate. Ona
na szczęście w to uwierzyła. Nie miałam innego pomysłu gdyby stwierdziła, że kłamię.
Nie wiem, co bym jej wtedy powiedziała.
Rozejrzałam się podejrzliwie, gdy wychodziłam
na małe podwórko z tyłu domu. Trawa była soczyście zielona a przez środek
trawnika ogrodzonego białym plastikowym płotkiem biegła kamienna ścieżka. Prowadziła
tylko do płotu. Tak było na każdym podwórku z naszego osiedla mieszkaniowego.
Ulica 251 znana była z właśnie tych małych ogródków i zielonej trawy. W Strefie
Dobrych były miejsca, gdzie nie rosła trawa ze względu na skażoną glebę, ale
zazwyczaj wykopywano ją i wywożono do Strefy Złych. Nie mam pojęcia skąd brano
nową ziemię. Caderyn mówił coś o fabrykach, ale nikt jeszcze nam tego nie
potwierdził.
Widok z mojego podwórka był strasznie nudny.
Gdy stało się plecami do domu widziało się rozciągający się pas zieleni za
płotkiem. Gdy spojrzałam w prawo widziałam ogródek taki sam jak mój, gdy w lewo
było to samo. Zero jakiegokolwiek zróżnicowania. Wciągnęłam powietrze i
spojrzałam na bezchmurne błękitne niebo. Uśmiech zagościł na mojej twarzy. Od
jakiegoś czasu wcale nie widziałam nieba. Siedziałam w domu i się nudziłam. W
mojej Strefie nie ma co robić, nawet jeśli miałoby się tłum przyjaciół. Czas
wolny mogliśmy spędzać nad zbiornikiem wodnym, ale nie wolno było do niego
wchodzić. Dlatego większość czasu spędzałam w BookArni. Było to miejsce, gdzie
wypożyczaliśmy elektroniczne książki. Zazwyczaj czytałam książki techniczne, bo
nie było tutaj za dużo książek dla młodzieży, a wiadomo, że Technika się
przydaje w życiu.
Wróciłam do domu. Zabrałam mój telefon i kartę
płatniczą. Postanowiłam przejść się na zakupy. Zauważyłam rano, że w lodówce
jest prawie pusto. Nie lubiłam robić zakupów, ale zawsze siostra mnie po nie
wysyłała. Teraz ją uprzedziłam, bo nawet słowa dzisiaj o tym nie powiedziała.
Idąc ulicą przyglądałam się wszystkim małym dwupiętrowym domom. Wyglądały tak
jak mój. Różniły się tylko kolorami zasłon, czy rolet. Mury były całe
otynkowane na biało. Domy miały płaskie dachy i duże okna. Drzwi były z
ciężkiego metalu.
Zawsze przeszkadzało mi to, że w mojej Stefie
wszystko jest praktycznie jednolite, takie samo. Gdyby nie to, że mieszkam tu od
zawsze, mogłabym mieć problemy z powrotem do domu z zakupów.
Idąc zauważyłam, że ktoś za mną idzie. Nie
odwróciłam się, bo to przecież normalne, jesteśmy na ulicy, co prawda prawie
pustej, ale to i tak miejsce publiczne. Zaczęło mnie to jeszcze bardziej
zastanawiać, gdy osoba za mną skręcała w te same uliczki, co ja. Lekko
przestraszona unikałam mało zaludnionych miejsc i wchodziłam tylko do małych
sklepików.
Gdy wracałam do domu przez Sektor 18
zauważyłam, że już nikt mnie nie śledzi. Zrobiło mi się trochę lżej na sercu,
ale nie na tyle, żeby przestać się odwracać co trzy kroki sprawdzając, czy
osoba za mną nie wyciąga broni lub czegoś ostrego, by mnie zaatakować.
W domu jak zwykle mama sprzątała, a siostry już
nie było. Po godzinie dwunastej zawsze wychodziła do pracy. Miradna pracowała w
fabryce. Nie wiem dokładnie czym się zajmowała, bo nie mogła o tym opowiadać.
Nie musiało to być wcale nic ważnego. Wszystko zależało od tego, co usłyszała w
Transmisji.
Przebrałam znoszoną koszulkę i zabrałam się za
przygotowywanie obiadu, a raczej jego zamawianie. Nie umiałam prawie wcale
gotować dlatego, że tutaj to nie było potrzebne. Każdemu mieszkańcowi Strefy
przydzielone są trzy gotowe posiłki dzienne zamawiane z wybranych lokalów.
Obiad zamówiłam na godzinę piętnastą. Do tej godziny zamierzałam siedzieć przed
komputerem w nadziei, że Caderyn się odezwie.
Pierwsze, co zrobiłam jak zwykle po włączeniu
komputera i podłączeniu go do Internetu to zalogowanie się na pocztę elektroniczną.
Nie było żadnych nowych wiadomości. Caderyn pewnie jest bardzo zajęty, bo nic
nie napisał.
Dwie godziny po objedzie wyszłam na podwórko
żeby się przewietrzyć. Byłam znudzona. Nie miałam co robić. Postanowiłam więc
wybrać się do jednej z kawiarni. Założyłam strój wieczorowy jaki obowiązywał w
takich miejscach czyli długie czarne spodnie lekko opięte i czarną prostą
koszulę zapinaną na guziki. Włosy związałam wysoko na czubku głowy a usta posmarowałam
balsamem ochronnym.
Moje czarne włosy lekko rozwiewał wiatr, kiedy
szłam w stronę mojej ulubionej kawiarni Rose. Uśmiechnęłam się czując znajomy
zapach czekolady i cynamonu zmieszany z wanilią i truskawkami oraz migdałami.
Usiadłam przy jedynym wolnym stoliku pod oknem. Spojrzałam przez szybę.
Latarnie na ulicach paliły się, w domach również paliło się światło.
Kiedy podszedł do mnie kelner uśmiech na mojej
twarzy znikł, a ja zrobiłam obojętną minę. Spojrzałam w Menu i zamówiłam
czekoladowe ciasto i kawę. Zamówienie przyniesiono po kilku minutach.
Przestałam zwracać uwagę na otoczenie i zaczęłam jeść ciasto. Nie zauważyłam
nawet, kiedy dosiadł się do mnie pewien chłopak. Gdy tylko podniosłam głowę od
razu go poznałam. Z zaskoczenie prawie wylałam kawę.
-Co ty tu robisz?- Zapytałam szeptem starając
się ukryć zaskoczenie i złość.
Brązowowłosy chłopak patrzył na mnie zielonymi
oczami. Nie był już taki przestraszony jak dzisiejszego poranka.
-Zobaczyłem cię przez szybę i postanowiłem
zagadać do ciebie- Stwierdził uśmiechając się szeroko.
Zdenerwowałam się. Jego mogli złapać tutaj, w
tej restauracji. Naraża siebie i mnie. Nie podoba mi się to. Rano okłamałam dla
niego Milicję że nie ma go w moim domu, a teraz? Co jeśli zobaczą mnie w jego
towarzystwie? Przecież podobno go nie znam.
Westchnęłam ciężko nie kryjąc uczuć.
-Mogą nas razem zobaczyć.. przecież wiesz jak
to się skończy.- Powiedziałam głosem pełnym obaw. On tylko uśmiechnął się
łagodnie.
-Nic się nie stanie, spokojnie.- Jego głos był
opanowany jakby zupełnie niczym się nie przejmował.
-Jak ty możesz się tak zachowywać?! Nie chcę spędzić
reszty życia w więzieniu- Zaczęłam dosyć nerwowo. Ściszyłam głos i
kontynuowałam- Nie żałuję tego, że ci pomogłam, ale nie chcę ponosić za to konsekwencji,
więc lepiej odjedź.- Patrzyłam na niego błagalnie. Miałam nadzieję, że dzięki
temu chłopak mnie posłucha i da mi spokój wychodząc z restauracji, ale on
siedział dalej na swoim miejscu i obserwował mnie uważnie.
-Mówiłem ci przecież, że nie masz się czym
martwić, tak?- Upił łyk mojej kawy i odstawił ją na stolik.- Też lubię mocną
kawę wieczorem.
-Och..- Jęknęłam zrezygnowana.
On nie da mi spokoju, a przynajmniej nie tego
wieczoru. Tak bardzo chciałbym żeby sobie poszedł. Nie potrzebują kłopotów.
Caderyn z pewnością nie pomógłby mi, gdyby dowiedział się, że to przez innego
chłopaka mnie aresztowali. Byłby strasznie zazdrosny.
-Pomogłaś mi, a ja chcę ci się odwdzięczyć. To
chyba uczciwy układ, tak?- Zapytał, ale nie czekał na odpowiedź.- Zjemy razem
kolację i już więcej nie będę ci się narzucał, okej?- Nie patrząc na mnie
nacisnął guzik przywołujący kelnera.
-A co jeśli się nie zgodzę?- Zapytałam gotowa
do odejścia od stolika i wyjścia z restauracji.
Nate uśmiechną się łobuzersko i rzucił mi
rozbawione spojrzenie.
-Violet, przestań. Przecież to nic takiego. Nie
zdradzasz w ten sposób swojego chłopaka. A on jest idiotą skoro zostawia cie
samą wieczorami.- Stwierdził spokojnym tonem.
Chciałam zaprotestować, że Caderyn nie jest
głupi, tylko miał ważne sprawy do załatwienia, ale poczułam, że to nie ma
sensu, a ja sama nie chce się tłumaczyć z tego, co jest między nami.
-Dobrze.- Zgodziłam się szeptem- Tylko jedna
kolacja, a później znikasz.
Chłopak uśmiechnął się szeroko zupełnie jakby
spodziewał się takiej odpowiedzi. Rozsiadł się wychodnie na jednoosobowej
kanapie naprzeciwko mnie i zamówił dla nas posiłek.
Wychodząc z restauracji czułam, że dwie lampki
wina, które wypiłam źle na mnie podziałały, bo ciągle się śmiałam. Nate obiją
mnie ramieniem, gdy odprowadzał mnie do domu. Śmiałam się z jego żartów tak
bardzo, że bolały mnie policzki. Chyba nigdy tak dobrze się nie bawiłam. Nie
myślałam wtedy o tym, co inni o mnie pomyślą, o tym, że to wszystko dotrze do
Caderyna. Żyłam chwilą wreszcie nie martwiąc się niczym.
-Skro ty jesteś taki rozluźniony na co dzień i
nie przejmujesz się niczym to musisz zawsze pić wino.- Stwierdziłam uśmiechając
się do niego.
-Niee, nie piję codziennie.- Zaprzeczył
wyraźnie rozbawiony.- Piję tylko okazyjnie.
Grubo po pierwszej wróciłam do domu. Bolało
mnie wszystko, ale i tak miałam dobry humor. Nate to bardzo miły chłopak.
Szkoda tylko, że ma problemy z Milicją. Gdyby było inaczej moglibyśmy się nawet
zaprzyjaźnić. Jednak biorąc pod uwagę jego obecną sytuację i moją było by to
dosyć ryzykowne.
Obudziłam się z lekko ciężką głową. Nate mówił,
że mogę się tak czuć i że to będzie całkiem normalne. Wstałam z łóżka i
spojrzałam na godzinę. Piętnasta dwadzieścia. Świetnie.. Zeszłam na dół i
zjadłam obiad, który zamówiła moja mama. Potem wzięłam długi prysznic i
wróciłam do łóżka. Byłam strasznie zmęczona, a natłok myśli nie pozwalał mi
zrobić nic produktywnego.
Już bałam się tego, co będzie, gdy Caderyn
przyjedzie i dowie się, że siedziałam z innym chłopakiem w restauracji i do
tego odprowadzał mnie do domu. Westchnęłam głośno i rzuciłam się na łóżko
zalewając się łzami. Nie zrobiłam tylu głupot od bardzo dawna. Przez jeden
wieczór mogłam zniszczyć sobie całe życie.
Spojrzałam na telefon w nadziei, że Caderyn
napisze, że wraca za jeszcze kilka dni, a nie jutro. Dostałam kilkanaście
wiadomości z pytaniem, czy wszystko w porządku, bo nie odpisuję mu. W jednej z pierwszych
wiadomości napisał, że wraca jutro i chciałby się ze mną spotkać zaraz po przyjeździe,
bo bardzo za mną tęsknił. Rozpłakałam się czytając, to co napisał. Nie
zasługiwałam na niego. Zamiast czekać samotnie na niego to ja spotykałam się z
jakimś obcym chłopakiem..
Następnego ranka aż ciężko było mi wstać z
łóżka. Byłam przygnieciona wyrzutami sumienia. Nie mogłam sobie wydarować tego,
że zgodziłam się zostać wtedy w restauracji. Wczoraj nie odpisałam Caderynowi
na wiadomości. Zasnęłam zmęczona płaczem.
Podeszłam do toaletki w moim pokoju i ociężale
usiadłam na pufie stojącej przed nią. Spojrzałam na swoje marne odbicie w
lustrze. Miałam podpuchnięte oczy od płaczu. Moja twarz była blada, a usta całe
czerwone. Owinęłam wokoło siebie mocniej szlafrok starając się powstrzymać łzy.
Nic się przecież takiego nie stało. Nie zdradzałam
Caderyna. On nawet tak nie pomyśli. Wszystko będzie tak jak dawniej.
Wzięłam ciepłą kąpiel i zjadłam śniadanie,
które sama sobie przygotowałam. W domu było strasznie cicho, co mnie zdziwiło.
Zawsze mama chodziła od jednego pokoju do drugiego z elektryczną ściereczką, a
teraz nigdzie jej nie widziałam.
Zapukałam do drzwi jej sypialni. Nie
odpowiedziała, więc zapukałam jeszcze raz. Usłyszałam cichy płacz i dlatego
zdecydowałam się otworzyć drzwi.
Matka leżała skulona na łóżku płacząc w
poduszkę.
-Mamo co się dzieje?- Zapytałam klękając przy łóżku.
Spojrzała na mnie i rozpłakała się jeszcze
bardziej. Dopiero teraz zauważyłam działający tablet na jej szafce nocnej.
Sięgnęłam po niego i zaczęłam czytać list, który mama dostała.
-To musi być jakaś pomyłka.- Szepnęłam zasłaniając
usta.
W liście prosili mnie o stawienie się w budynku
Rady. Nie było jednak napisane w jakiej sprawie, więc uważałam że nie ma za
bardzo, o co się martwić. Bałam się jednak, że chodzi o wczorajszy wieczór,
który spędziłam z poszukiwanym Wolnomyślicielem. Niee, na pewno nie o to im
chodzi. Nie po to chcą mnie widzieć. Musiałam jak najszybciej pogadać o tym z
Caderynem. Jutro mam stawić się przed Radą. On musi wiedzieć przecież o co
chodzi.
***
Hej kochani :) Bardzo długo nie dodawałam tutaj rozdziału więc postanowiłam coś wreszcie napisać :) Mam nadzieję, że się podoba rozdział. Wiem, nie jest idealny i są błędy.
Musze Was jeszcze przeprosić za to, że nie komentuję u was notek zaraz po ich pojawieniu się, ale nie mam czasu żeby codziennie wchodzić na komputer i sprawdzać co nowego. Jak wiecie szkoła się zaczęła i to właśnie dlatego mam teraz takie zaległości. Liczę na to, że zrozumiecie to :)
Uprzedzam od razu, że rozdziały nie będą pojawiały się za często.
Dziękuję wszystkim którzy pomogli mi podjąć wybór co do bloga :) Nie będzie on zawieszony a już tym bardziej zamknięty, czy usunięty :)
Teraz zamierzam uczyć się na historię, a wieczorem wpadnę na Wasz blogi poczytać notki :)
Pozdrawiam i życzę udanego (jeśli tak się da) roku szkolnego :)
Czekam na kolejny rozdział :))
OdpowiedzUsuńJa też mam spore zaległości w blogowaniu :))
Kolejny rozdział! *.*
OdpowiedzUsuńJestem twoją wielką fanką XD Świetnie wyszedł :) Jestem bardzo ciekawa, po co Violet ma stawić się w budynku Rady...
Tak czy siak, polubiłam już główną bohaterkę ^^ Zastanawiam się też, jak to dalej będzie z tym chłopakiem-Wolnomyślicielem xd
Pozdrawiam!
U mnie nowy rozdział powinien pojawić się koło wtorku/środy ;)
Hej.
OdpowiedzUsuńJa skończyłam szkołę już dawno, ale zdarza mi się tęsknić za tamtymi czasami. Fajny rozdział, choć rzeczywiście zrobiłas trochę błędów. Sytuacja jednak się rozwija.
Pozdrawiam.
Hmm... Tak się zastanawiam, co napisać w tym komentarzu, by się nie powtarzać?
OdpowiedzUsuńRozdział świetny (tak, jak z reszta każdy w twoim wykonaniu). ;D Naprawdę nie mam pojęcia co by tu jeszcze napisać. xD Brak słów.
Zastanawiam się co wymyśliłaś z tym Nate'em, no i jej wezwaniem do budynku Rady. *-*
Pozdrawiam. ;>
W Ameryce powstała firma , której zadaniem jest kształcenie nieodkrytych talentów. W każdym mieście znajduje się dom, do którego zaprasza się od czterech do sześciu młodych utalentowanych. Przez trzy lata każda grupa zdobywa doświadczenie, nabiera umiejętności i dowiaduje się podstawowych rzeczy pod okiem dobranego jej opiekuna. Do mieszkania w Californii trafiła Bennie Joon. Po trudnych eliminacjach wygrała bilet do wielkiego świata. Wiąże się z tym oczywiście Przerwa w nauce , rzadkie widywanie się z bliskimi i oczywiście ciężka praca. Ale według niej - warto. http://californiadreamsss.blogspot.com/ Zapraszam , już niedługo pierwszy rozdział.
OdpowiedzUsuńHej. Bardzo Cię przepraszam, że komentuję tak późno. Jest mi strasznie głupio :[
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny.
Dziewczyno, jak ty to robisz, że piszesz tak niesamowicie i bardzo ciekawie?
Zazdroszczę Ci :)
Jestem ciekawa, czy rzeczywiście ktoś ją śledził, czy to tylko jej omamy.
Może to Nate?
Dobra, nie wymyślam.
Spędziła z nim wieczór.
No, ciekawe co z tego wyniknie. Czy ktoś na nich nie doniósł.
Przecież tam było sporo osób, każdy ich widział.
To się może źle skończyć, ale może się mylę. Oby.
Jestem bardzo ciekawa, po co musi się stawić przed Radą.
Mam nadzieję, że to nic złego :/
Cieszę się, że postanowiłaś dalej prowadzić bloga :D
Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału.
Życzę Ci duuuużo weny.
Buziaki, Maarit :*
love-of-accident.blogspot.com
Hello NightHunter:* Na moim blogu http://girl-of-my-dream-onedirection.blogspot.com pojawił się nowy VII rozdział.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wpadniesz i skomentujesz.
Buziaki You Belong With Me
Przepraszam, że tak późno komentuję!!!
OdpowiedzUsuńCóż, zaintrygowałaś mnie. Całym tym światem i w ogóle. Teraz będę się cały czas zastanawiać po co Violet ma iść do tej Rady? :) Błędów się żadnych nie dopatrzyłam!
Pozdrawiam! :D
Fajny blog c:
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://frozen-love-forever.blogspot.com/
Dopadł mnie brak czasu niestety :( Ale się poprawię :)
OdpowiedzUsuńNiedługo coś się pojawi.
U Ciebie też sieje pustką. Wracaj :)
Bardzo cieszę się, że powracasz :) Czekam z niecierpliwością na nowe notki :) Na razie nie mam czasu prowadzić dwóch blogów więc skupiłam się na dokończeniu historii Demolition Lovers, więc zapraszam tam :)
UsuńŁadny nagłówek <3. Ciekawe opowiadanie, a właściwie to ten rozdział. Nie mam ochoty cię urażać, ale do gustu mi jednak bardziej przypadło "Demotilon Lovers". Uwielbiam ^^. Ale nie chcę być przez moje zdanie przestała to pisać. Życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńNajgorsze uczucie, jakie tylko może czasem spotkać kobietę, nawet, gdy postanawia się z kimś spotkać bez podtekstów. Ważne, jednak aby być szczerym, wtedy każdy powinien każdą rzecz zrozumieć:)
OdpowiedzUsuńps. u mnie wiersze filmowe, a dziś Harry Potter i Hardziób - zapraszam
hej, jest już nowy rozdział na http://loove-darkness.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńśliczny wygląd bloga, gdy będę miała trochę więcej czasu to postaram się przeczytać twoje twórczości :) x